bardzo potrzebuję porady. chcę dobrej rady. otóż : pragnę przejść na dobrą stronę mocy- nienarzekaczy. zadowolonych z życia i siebie młodych ludzi, którzy robią coś co kochają i nie beczą w podusię.
JAK? JAK moi mili?
na razie jestem po stronie tych, którym narzekanie przychodzi z łatwością (tylko to tu robię, nie?). po stronie tych, którzy zazdroszczą po cichu lub nie tym, co to podczas lunchu wychodzą na sushi z kolegami z pracy, których lubią. ja jestem z tych, dla których luksusem jest gorący kubek „na bogato”. zalać ci też, bo mam 3 minuty? chcę być po stronie tych, którzy budzą się z uśmiechem i mnóstwem energii, bo tyle zajebistego dziś mogą zrobić, nie tych, którzy dosypiają do ostatniej minuty, choćby już na siłę mieli zaciskać powieki. tak bardzo nie chcę wstaaaaaaać. co robię źle? pozwalam Wam wszyscy, którym się dobrze ułożyło mówić swoim dzieciom, wskazując na mnie – jak się nie będziesz uczyć, to tak skończysz. bo już nie wiem o co chodzi, upierałam się zawsze, że nie wykształcenie jest kluczem – dalej tak sądzę – tyle, że jeżeli jesteś szarym przeciętniaczkiem, to zrób te studia i dla tego papierka, żeby ci ktoś pieczątkę przybił, że się do czegoś nadajesz. nie mam pieczątki, to próbuję udowadniać. kiepsko idzie.
jesień panie, może stąd to narzekanie? ale nie rajcuje mnie życie BYLE do piątku. i płacz w niedzielę wieczorem, bo to już jutro… znów 8godzin niewoli. nie chcę. znów przyjdzie mi szukać, może znajdę, miejsce, gdzie łatwiej ścierpieć te 8godzin. mogę pracować ciężko, serio. bo to już robiłam. tego się nie boję w ogóle, siły fizycznej mam więcej. mogę się wkurzać na godziny pracy, na to, że ciężka, ale nie na to, że jest ktoś wyżej, kto marzy, by ci udowodnić, żeś jest wart mniej niż zero. czasem zaciskam szczęki i myślę, że się zwalniam. a potem słucham opinii starszych, że zawsze coś jest nie tak, że tam dobrze, gdzie nas nie ma itp. i se myślę, nie bądź mięczak, weź to na klatę, zaciśnij poślady i rób swoje, byleby hajs się zgadzał. tylko, że tej psychicznej siły mam mniej. i albo – albo. znam swoje siły. i nie o to chodzi, że po linii najmniejszego oporu się wybieram. przecież wybielać się tu też nie chcę. leniem czasem jestem, ale serio,dajcie mi dobrą ekipę,a będę węgiel przerzucać. ja muszę mieć ludzi, którzy są ludźmi, a nie dziwnymi istotami, których za chuj nie rozumiem. wtedy nawet przerzucać gruz będę biegła z uśmiechem.
także wygadałam się. ciężko mi, bo ludzie są dziwni. przepisem na sukces dla mnie jest więc dobrać ludzi wokół siebie starannie.
życzcie powodzenia.
nowa dobra nuta :
dobrze czujesz. Chęć zmian i rozwoju to znak, że nie umarłaś w środku 🙂 Nuta dobra! 🙂